poniedziałek, 30 lipca 2012

winda

Badania naukowe donoszą, że chodzenie po schodach zamiast korzystania z windy znacząco obniża poziom cholesterolu. Gruzini już w czasach radzieckich znaleźli sposób na zachęcenie swojego społeczeństwa do zdrowego trybu życia.

W każdej windzie znajduje się automat, do którego trzeba wrzucić 10 lub 20 tetri (ok. 20 lub 40 gr) - inaczej winda nie ruszy.



Kilka poglądowych obrazków.

Urządzenie jest tak sprytne, że kształtuje również koordynację społeczeństwa gruzińskiego. Jeśli nie zsynchronizuje się idealnie przyciśnięcia guzika z numerem piętra i wrzutu monety do automatu, to winda odmawia posłuszeństwa i należy wrzucić kolejne tetri...

Asia

II turnus

Dzisiaj rozpoczęliśmy zajęcia drugiego turnusu Summer School. Poniżej kilka fotek z pierwszych warsztatów.
























Asia

sobota, 21 lipca 2012

Motoryzacyjnie


Witajcie! Po kilku postach tematycznych dotyczących innych rzeczy, dziś przestawię Wam garść informacji na temat tego, co można zobaczyć na ulicach Zugdidi. Zacznę od niekwestionowanego króla wśród samochodów, czyli Opla. Marka ta jest bez wątpienia tutaj najpopularniejsza. Poczynając od starych Kadettów, Cors pierwszych generacji, a nawet jeszcze starszych Rekordów, przez Omegi i Astry wszelkich generacji. Nie wiem jak tłumaczyć tą popularność, może względnym nieskomplikowaniem i odpornością na trudne warunki nawierzchniowe, a tu w zasadzie tylko takie występują.

Pierwsza generacja Omegi i młodsze rodzeństwo w tle.
Druga generacja Corsy
Vectra Mk I
Astra F
Drugą liczną grupę stanowią pojazdy postradzieckie, wszelkiego rodzaju Łady, Moskwicze, Wołgi i inne. Ich stan techniczny rzadko kiedy wzbudza zaufanie, ale tutaj, póki pojazd jedzie, jest sprawny. Często bez zderzaków, czasem bez lampy jednej, lub dwóch, albo i bez błotnika. Częstą przypadłością jest również popękana przednia szyba. Jeśli jednak wziąć pod uwagę stan nawierzchni w niektórych miejscach (czy raczej jej braku), wszystko można zrozumieć.
Żiguli otoczona Oplami
Klasyczny "ruski mercedes"
Samara w opłakanym stanie
Dostawczak z Iżewska

Koniecznie muszę również wspomnieć o tzw. Marszrutkach- to typowy sposób komunikacji pozamiejskiej w Gruzji i nie tylko. Najczęściej bazą jest tutaj Ford Transit (czasem zastępowany rosyjską kopią- Gazelą), a w lepszym przypadku Mercedes Sprinter. Zabudowa pasażerska często jest wesołą twórczością, która z homologacją nie ma nic wspólnego, a limit miejsc jest wynikiem zdolności kompresyjnych pasażerów. Tutaj "wesoły autobus" wciąż jest żywy, a funkcja towarzyska wypraw Marszurtką zasługuje na pracę naukową.

Transit oczekujący na komplet pasażerów
Sprinter. Zwróćcie uwagę na czarne maski- są obszyte skajem.
30 osób w Transicie- jeśli się da, to znaczy, że jest to możliwe.

Na koniec coś z dedykacją dla miłośników jednośladów- co prawda, motocykle z prawdziwego zdarzenia trafiają się tu naprawdę rzadko, ale jakiegoś rodzaju pokrewne pojazdy udało mi się jednak upolować. Raz jeden widziałem trzy motocykle na postoju, ale akurat nie miałem aparatu. Częściej zaś pojawiają się na ulicach różnego rodzaju riksze. Jeśli się zaś trafi motocykl, jest to zwykle zaprzęg pędzony radzieckim cudem techniki.

Ural?
Iż?



Riksze. Ostatnia to oficjalna miniśmieciarka.

 Jeszcze parę słów Michała na temat ruchu ulicznego z naszej perspektywy:
W Gruzji, jak już wcześniej wspominałem specyficznie jeździ się samochodem, czas powiedzieć coś na temat pieszych.  Nie ma szans, aby kierowca Cię przepuścił przez jezdnię, nawet na pasach, nawet na skrzyżowaniu jak masz zielone światło. Po prostu nie ma szans. Ludzie chodzą między przejeżdżającymi samochodami, a kierowcy próbują (lub nie) ich omijać, nawet na 3-pasmówkach.
Zasada jest prosta. Jeśli Cię ktoś potrąci, a wcześniej na Ciebie trąbnął to jest Twoja wina ( nawet na pasach ).
Od siebie dodam jeszcze, że auto w Gruzji może nie mieć zderzaków, błotników, maski, szyby, czy nawet i kół, ale wszystko jest w porządku, póki ma sprawne klaksony. Auto z niesprawnym sygnałem dźwiękowym jest tutaj zepsute i nie nadaje się do jazdy.

Janek i Michał


photo.


 Nowe palmy w Anakli.
 Zakończenie Summer School   05 - 19.07
Takie tam przed domem z krówką ;p

Zakończenie pierwszego Summer School!

W czwartek 19.07 br. zakończyliśmy nasz pierwszy dwutygodniowy Summer School w Zugdidi.
Czas na podsumowanie pierwszego turnus jeszcze się znajdzie, póki co, chciałbym opisać ostatni wieczór spędzony z naszymi podopiecznymi.
Tak więc, umówiliśmy się, iż ostatni dzień zajęć przeznaczymy na imprezę końcową połączoną z Wieczorem Gruzińskim oraz Polskim.
Praktycznie od godziny 18.00 do 23.00 wszyscy doskonale bawiliśmy się, tańcząc, śpiewając, wariując.
Jak przystało na Gruzję, ważnym punktem imprezy, był syto zastawiony stół, na którym mogliśmy znaleźć takie smakołyki jak: chaczapuri, pizza, ciasta, owoce, sałatki ! I love it ;p
Dzieciaki przygotowały występ tańca gruzińskiego oraz tańców nowoczesnych.
My z kolei przedstawiliśmy prezentację, wraz z filmikami, promującą Polskę oraz zorganizowaliśmy zabawny quiz wiedzy o naszym kraju. Apogeum polskiej prezentacji był układ choreograficzny, piękniejszej części wolontariuszy, w rytm piosenki Batumi, zespołu Filipinki. Ostatnia część naszej promocji, wzbudziła największy poklask wśród uczestników Summer School.
Smutno żegnać się z grupą tych wspaniałych ludzi. Dopiero, gdy tak naprawdę poznaliśmy się, docieraliśmy do siebie, musimy się rozstać. Nawet największe łobuziaki ostatniego dnia wzbudziły w nas szereg miłych wspomnień.



Michał

środa, 18 lipca 2012

Flashmob

W zeszłym tygodniu przygotowaliśmy 3-dniowy blok zajęć ekologicznych dla starszej grupy. Na jego zakończenie uczestnicy przygotowali flashmoba według własnego pomysłu.
Młodzież ze starszej grupy zdecydowała się zachęcić w ten sposób mieszkańców Zugdidi do wyrzucania śmieci do kosza zamiast gdziekolwiek na ziemię (co niestety jest tutaj standardem).
Wyszliśmy popołudniu na planty w centrum miasta. Za każdym razem, gdy ktoś z przechodniów wyrzucił coś do kosza na śmieci, dzieciaki klaskały i tańczyły krótki układ choreograficzny na jego cześć.

Ostatnie przygotowania do flashmoba.


Humory wszystkim dopisywały.














Po zakończeniu całej imprezy musiałam złapać kilku naszych uczestników, wskazać im na chodniku porzucone przez nich niefrasobliwie plastikowe butelki i polecić wyrzucenie ich do kosza (łącznie z odprowadzeniem wzrokiem, żeby butelki nie wylądowały w najbliższych krzakach). Trochę słabo.

Różnica w świadomości ekologicznej czy zwykłym poczuciu odpowiedzialności za miejsce, w którym się przebywa, jest jednak ogromna.

Asia