czwartek, 5 lipca 2012

 W czasie szaleńczej jazdy busem tak trzęsło, że niewiele można było uwiecznić... A widoki naprawdę powalały.
 My (bez Janka, za to z Mari i Natią)
 Zamek w Zugdidi.



 Jemy chinkali (in Polish style)

 Zakłady fryzjerskie są tu prawie tak liczne, jak apteki.
 Bazar.

 "Zapytaj się z czego ta papka jest zrobiona?..."
 Nasz dom.

 Pracujemy!
 Integrujemy.
 Bawimy.
 I znowu pracujemy.

cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz