W czasie szaleńczej jazdy busem tak trzęsło, że niewiele można było uwiecznić... A widoki naprawdę powalały.
My (bez Janka, za to z Mari i Natią)
Zamek w Zugdidi.
Jemy chinkali (in Polish style)
Zakłady fryzjerskie są tu prawie tak liczne, jak apteki.
Bazar.
"Zapytaj się z czego ta papka jest zrobiona?..."
Nasz dom.
Pracujemy!
Integrujemy.
Bawimy.
I znowu pracujemy.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz