niedziela, 5 sierpnia 2012

Niedziela.

Niedzielny, zazwyczaj, spokojny zugdicki poranek, ze śniadaniem na tarasie i przedpołudniową herbatą, został nam brutalnie przerwany.
Robotnicy prowadzą roboty ziemne na wszystkich ulicach wokoło naszego "osiedla".
Wnuki naszej gospodyni od rana niemiłosiernie krzyczą.
Ktoś pędzi bimber, a gęsty dym z owego procesu atakuje nas na tarasie.
Rewelacja na koniec - sąsiedzi kupili sobie KOZĘ, która ciągle beczy.
Brakuje tylko sąsiadki grającej na pianinie - chyba się nad nami zlitowała.


Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz