W wyniku splotu różnych wydarzeń wybraliśmy się z Michałem na długi spacer za miasto. Najpierw natrafiliśmy na doczesne szczątki Wołgi:
Parę kroków dalej natrafiliśmy na magiczny dom ukryty w zieleni- totalna egzotyka:
Na końcu zaś świata, na wzgórzu dobiegł naszych uszu nietypowy dźwięk. Cóż tak basowo dudni? Zza szczytu wyłonił się motocykl. Wprawne oko rozpoznało od razu po charakterystycznej lampie jednoślad z Bawarii. Gdy zbliżyliśmy się wciąż ciężko mi było uwierzyć, że to PRAWDZIWY motocykl. Po nawiązaniu kontaktu sprawa się wyjaśniła- to pracownik misji obserwacyjnej EU, Niemiec, przyjechał tu lądem jakiś czas temu i teraz rozkoszuje się mnogością offroadowych tras, które oferuje Gruzja. Za nim zaś syn, który okazał się znać język polski. On również dosiadał jednośladu, ale takiego niezmotoryzowanego. Po uciętej pogawędce i wnioskach (popartych naocznymi obserwacjami), iż wzbudzamy wśród miejscowych zainteresowanie nie mniejsze niż UFO, nasi rozmówcy dosiedli ponowie swoich maszyn i odjechali w zapadającą ciemność.
Tutaj bezkompromisowe BMW F800,
a tutaj dla porównania bardzo kompromisowy IŻ.
Janek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz